„Drogi przyjacielu, Ilja Iljicz! Posłuchaj bracie, Antipatos Zacharijewicz! Załgałeś się Iwanie Gregoriewiczu.“
Mówiąc do pocztmajstra, który się nazywał Iwan Andreewicz, zawsze dodawano: „Sprechen dzi dejcz Iwan Andreewicz?“ Jedném słowem wszystko się działo familijnie. Wielu było z wysokiém wykształceniem: prezes izby skarbowéj umiał na pamięć „Ludmiłę“ Żukowskiego, która była jescze podówczas nie przestarzałą nowością, i po mistrzowsku czytał niektóre wyjątki, mianowicie: „Las ju zasnął, śpi dolina“, zdawało się, że rzeczywiście dolina śpi; dla większego podobieństwa, zamykał nawet w tę porę oczy. Pocztmajster oddawał się więcéj filozofii i czytał z wielką gorliwością, nawet po nocach, „Noce“ Junga i „Klucz od tajników przyrody“, z czego robił długie wypiski, ale jakiego one były rodzaju, to nikomu wiadomem nie było; zresztą był on dowcipny, kwiecisty w słowach i lubił, jak sam powiadał, wzbogacać mowę. A wzbogacał ją takiemi n. p. wyrażeniami: „panie ty mój; taki sobie jaki niebądź; wiecie; rozumiecie; możecie sobie wystawić; tak powiedziawszy; w pewnym rodzaju;“ i t. p., które wytrząsał jak z worka. Przyozdabiał również swoję mowę częstem mruganiem, zamykaniem jednego oka, co przydawało
„Drogi przyjacielu, Ilja Iljicz! Posłuchaj bracie, Antipatos Zacharijewicz! Załgałeś się Iwanie Gregoriewiczu.“
Mówiąc do pocztmajstra, który się nazywał Iwan Andreewicz, zawsze dodawano: „Sprechen dzi dejcz Iwan Andreewicz?“ Jedném słowem wszystko się działo familijnie. Wielu było z wysokiém wykształceniem: prezes izby skarbowéj umiał na pamięć „Ludmiłę“ Żukowskiego, która była jescze podówczas nie przestarzałą nowością, i po mistrzowsku czytał niektóre wyjątki, mianowicie: „Las ju zasnął, śpi dolina“, zdawało się, że rzeczywiście dolina śpi; dla większego podobieństwa, zamykał nawet w tę porę oczy. Pocztmajster oddawał się więcéj filozofii i czytał z wielką gorliwością, nawet po nocach, „Noce“ Junga i „Klucz od tajników przyrody“, z czego robił długie wypiski, ale jakiego one były rodzaju, to nikomu wiadomem nie było; zresztą był on dowcipny, kwiecisty w słowach i lubił, jak sam powiadał, wzbogacać mowę. A wzbogacał ją takiemi n. p. wyrażeniami: „panie ty mój; taki sobie jaki niebądź; wiecie; rozumiecie; możecie sobie wystawić; tak powiedziawszy; w pewnym rodzaju;“ i t. p., które wytrząsał jak z worka. Przyozdabiał również swoję mowę częstem mruganiem, zamykaniem jednego oka, co przydawało
„Drogi przyjacielu, Ilja Iljicz! Posłuchaj bracie, Antipatos Zacharijewicz! Załgałeś się Iwanie Gregoriewiczu.“
Mówiąc do pocztmajstra, który się nazywał Iwan Andreewicz, zawsze dodawano: „Sprechen dzi dejcz Iwan Andreewicz?“ Jedném słowem wszystko się działo familijnie. Wielu było z wysokiém wykształceniem: prezes izby skarbowéj umiał na pamięć „Ludmiłę“ Żukowskiego, która była jescze podówczas nie przestarzałą nowością, i po mistrzowsku czytał niektóre wyjątki, mianowicie: „Las ju zasnął, śpi dolina“, zdawało się, że rzeczywiście dolina śpi; dla większego podobieństwa, zamykał nawet w tę porę oczy. Pocztmajster oddawał się więcéj filozofii i czytał z wielką gorliwością, nawet po nocach, „Noce“ Junga i „Klucz od tajników przyrody“, z czego robił długie wypiski, ale jakiego one były rodzaju, to nikomu wiadomem nie było; zresztą był on dowcipny, kwiecisty w słowach i lubił, jak sam powiadał, wzbogacać mowę. A wzbogacał ją takiemi n. p. wyrażeniami: „panie ty mój; taki sobie jaki niebądź; wiecie; rozumiecie; możecie sobie wystawić; tak powiedziawszy; w pewnym rodzaju;“ i t. p., które wytrząsał jak z worka. Przyozdabiał również swoję mowę częstem mruganiem, zamykaniem jednego oka, co przydawało
„Drogi przyjacielu, Ilja Iljicz! Posłuchaj bracie, Antipatos Zacharijewicz! Załgałeś się Iwanie Gregoriewiczu.“
Mówiąc do pocztmajstra, który się nazywał Iwan Andreewicz, zawsze dodawano: „Sprechen dzi dejcz Iwan Andreewicz?“ Jedném słowem wszystko się działo familijnie. Wielu było z wysokiém wykształceniem: prezes izby skarbowéj umiał na pamięć „Ludmiłę“ Żukowskiego, która była jescze podówczas nie przestarzałą nowością, i po mistrzowsku czytał niektóre wyjątki, mianowicie: „Las ju zasnął, śpi dolina“, zdawało się, że rzeczywiście dolina śpi; dla większego podobieństwa, zamykał nawet w tę porę oczy. Pocztmajster oddawał się więcéj filozofii i czytał z wielką gorliwością, nawet po nocach, „Noce“ Junga i „Klucz od tajników przyrody“, z czego robił długie wypiski, ale jakiego one były rodzaju, to nikomu wiadomem nie było; zresztą był on dowcipny, kwiecisty w słowach i lubił, jak sam powiadał, wzbogacać mowę. A wzbogacał ją takiemi n. p. wyrażeniami: „panie ty mój; taki sobie jaki niebądź; wiecie; rozumiecie; możecie sobie wystawić; tak powiedziawszy; w pewnym rodzaju;“ i t. p., które wytrząsał jak z worka. Przyozdabiał również swoję mowę częstem mruganiem, zamykaniem jednego oka, co przydawało
{{gampong
|peta =
|