Gunong Kuala Sikuleh: Bida antara revisi

Konten dihapus Konten ditambahkan
Poszedłem do Łazienek. Park królewski stary Drzemał w słońcu i ciszy. Na zwierciedle wody Wsparłszy białe, w marmurze wykowane schody, Pałac lśnił przez zielone gęstych drzew konary. A z drzew na białe barki nimf, na strojne panie, Na przechodniów tłum barwny, gwarny, uśmiechnięty Leciał gęsty liść żółty, przedwcześnie zwiędnięty, Tu — gdzie niegdyś królowie mieli swe mieszkanie... I tak mi się zdawało, że w tym parku słyszę, Przez gwar rozmów idące i przez nieba ciszę, Łkanie jakieś nieśmiałe,
Tag: Dikembalikan
DannyS712 (marit | peuneugöt)
b ←Suntingan 176.227.27.234 (bicara) dibatalkan ke versi terakhir oleh Rachmat04
Tag: Pengembalian
Baréh 1:
Poszedłem do Łazienek. Park królewski stary Drzemał w słońcu i ciszy. Na zwierciedle wody Wsparłszy białe, w marmurze wykowane schody, Pałac lśnił przez zielone gęstych drzew konary. A z drzew na białe barki nimf, na strojne panie, Na przechodniów tłum barwny, gwarny, uśmiechnięty Leciał gęsty liść żółty, przedwcześnie zwiędnięty, Tu — gdzie niegdyś królowie mieli swe mieszkanie...
 
I tak mi się zdawało, że w tym parku słyszę, Przez gwar rozmów idące i przez nieba ciszę, Łkanie jakieś nieśmiałe, głuche, przytłumione — Z drzew, czy z nieba, czy ziemi... Tłumy rozbawione Snadź to drzewa, gdy wiatr je niewidzialny ruszy, Płaczą tak... a bez echa w niewolników duszy?
 
Poszedłem do Łazienek. Park królewski stary Drzemał w słońcu i ciszy. Na zwierciedle wody Wsparłszy białe, w marmurze wykowane schody, Pałac lśnił przez zielone gęstych drzew konary. A z drzew na białe barki nimf, na strojne panie, Na przechodniów tłum barwny, gwarny, uśmiechnięty Leciał gęsty liść żółty, przedwcześnie zwiędnięty, Tu — gdzie niegdyś królowie mieli swe mieszkanie...
 
I tak mi się zdawało, że w tym parku słyszę, Przez gwar rozmów idące i przez nieba ciszę, Łkanie jakieś nieśmiałe, głuche, przytłumione — Z drzew, czy z nieba, czy ziemi... Tłumy rozbawione Snadź to drzewa, gdy wiatr je niewidzialny ruszy, Płaczą tak... a bez echa w niewolników duszy?
 
Poszedłem do Łazienek. Park królewski stary Drzemał w słońcu i ciszy. Na zwierciedle wody Wsparłszy białe, w marmurze wykowane schody, Pałac lśnił przez zielone gęstych drzew konary. A z drzew na białe barki nimf, na strojne panie, Na przechodniów tłum barwny, gwarny, uśmiechnięty Leciał gęsty liść żółty, przedwcześnie zwiędnięty, Tu — gdzie niegdyś królowie mieli swe mieszkanie...
 
I tak mi się zdawało, że w tym parku słyszę, Przez gwar rozmów idące i przez nieba ciszę, Łkanie jakieś nieśmiałe, głuche, przytłumione — Z drzew, czy z nieba, czy ziemi... Tłumy rozbawione Snadź to drzewa, gdy wiatr je niewidzialny ruszy, Płaczą tak... a bez echa w niewolników duszy?
 
Poszedłem do Łazienek. Park królewski stary Drzemał w słońcu i ciszy. Na zwierciedle wody Wsparłszy białe, w marmurze wykowane schody, Pałac lśnił przez zielone gęstych drzew konary. A z drzew na białe barki nimf, na strojne panie, Na przechodniów tłum barwny, gwarny, uśmiechnięty Leciał gęsty liść żółty, przedwcześnie zwiędnięty, Tu — gdzie niegdyś królowie mieli swe mieszkanie...
 
I tak mi się zdawało, że w tym parku słyszę, Przez gwar rozmów idące i przez nieba ciszę, Łkanie jakieś nieśmiałe, głuche, przytłumione — Z drzew, czy z nieba, czy ziemi... Tłumy rozbawione Snadź to drzewa, gdy wiatr je niewidzialny ruszy, Płaczą tak... a bez echa w niewolników duszy?
 
Poszedłem do Łazienek. Park królewski stary Drzemał w słońcu i ciszy. Na zwierciedle wody Wsparłszy białe, w marmurze wykowane schody, Pałac lśnił przez zielone gęstych drzew konary. A z drzew na białe barki nimf, na strojne panie, Na przechodniów tłum barwny, gwarny, uśmiechnięty Leciał gęsty liść żółty, przedwcześnie zwiędnięty, Tu — gdzie niegdyś królowie mieli swe mieszkanie...
 
I tak mi się zdawało, że w tym parku słyszę, Przez gwar rozmów idące i przez nieba ciszę, Łkanie jakieś nieśmiałe, głuche, przytłumione — Z drzew, czy z nieba, czy ziemi... Tłumy rozbawione Snadź to drzewa, gdy wiatr je niewidzialny ruszy, Płaczą tak... a bez echa w niewolników duszy?
 
Poszedłem do Łazienek. Park królewski stary Drzemał w słońcu i ciszy. Na zwierciedle wody Wsparłszy białe, w marmurze wykowane schody, Pałac lśnił przez zielone gęstych drzew konary. A z drzew na białe barki nimf, na strojne panie, Na przechodniów tłum barwny, gwarny, uśmiechnięty Leciał gęsty liść żółty, przedwcześnie zwiędnięty, Tu — gdzie niegdyś królowie mieli swe mieszkanie...
 
I tak mi się zdawało, że w tym parku słyszę, Przez gwar rozmów idące i przez nieba ciszę, Łkanie jakieś nieśmiałe, głuche, przytłumione — Z drzew, czy z nieba, czy ziemi... Tłumy rozbawione Snadź to drzewa, gdy wiatr je niewidzialny ruszy, Płaczą tak... a bez echa w niewolników duszy?
 
Poszedłem do Łazienek. Park królewski stary Drzemał w słońcu i ciszy. Na zwierciedle wody Wsparłszy białe, w marmurze wykowane schody, Pałac lśnił przez zielone gęstych drzew konary. A z drzew na białe barki nimf, na strojne panie, Na przechodniów tłum barwny, gwarny, uśmiechnięty Leciał gęsty liść żółty, przedwcześnie zwiędnięty, Tu — gdzie niegdyś królowie mieli swe mieszkanie...
 
I tak mi się zdawało, że w tym parku słyszę, Przez gwar rozmów idące i przez nieba ciszę, Łkanie jakieś nieśmiałe, głuche, przytłumione — Z drzew, czy z nieba, czy ziemi... Tłumy rozbawione Snadź to drzewa, gdy wiatr je niewidzialny ruszy, Płaczą tak... a bez echa w niewolników duszy?
 
{{Infobox mountain
| name = Gunong Kuala Sikuleh